Ten honor uczyniony Juszczence przez katolicką uczelnię, przy obecności polskiego prezydenta, jest dla wielu policzkiem. Jest on zwolennikiem wprowadzenia do życia społecznego Ukrainy pamięci o OUN/UPA, zbrodniczych dla Polaków organizacji, winnych śmierci w krwawych mordach około 60.000 Polaków z Wołynia, a w sumie ok. 130.000 Polaków zamordowanych we wszystkich wschodnich województwach II Rzeczpospolitej (niektóre dane mówią o śmierci nawet 200.000 ludzi…). Juszczenko jest tym, który chce wprowadzić budować tożsamość narodową bazującą na pamięci i politykę historyczną opartej o te dwie organizacje.
11 lipca minęła 66 rocznica krwawej niedzieli, gdzie w jak udokumentowano, w ponad 500 aktach zbrodniczych ataków zginęło tego dnia i w ciągu kilku dni, w zaplanowanych i bestialskich akcjach około 20.000 Polaków. Niestety, oficjalne władze państwowe, a także kościelne, nie odniosły się do tej rocznicy i do pamięci pomordowanych.
Zbrodnie wołyńskie to jedna z najbardziej hańbiących i przemilczanych kart polskiej polityki po roku 1989. Polityka historyczna, tak często i chętnie przywoływana w dyskusjach, szczególnie przez polską prawicę, nie obejmuje spraw mordów na Ukrainie. Poprawność polityczna, która z jednej strony każe upominać się wobec Rosji o uznanie zbrodni w Katyniu, Miednoje i Ostaszkowie za ludobójstwa, jednocześnie w sposób równie zdecydowany, ale za to amoralny, każe z pamięci oficjalnej polityki i edukacji obywatelskiej usuwać pamięć o zbrodni, o ludobójstwie wołyńskim.
Polskie relacje z Ukrainą, w coraz szerszym odczuciu społecznym, gdzie informacja ze źródeł obywatelskich jest coraz bardziej dostępna, nie zostaną naprawione do czasu, kiedy polscy politycy nie podejmą oficjalnie rozmów celem wyjaśnienia całokształtu zbrodni wołyńskich. Ważne jest również to, aby w tym politycznym i historycznym dyskursie nie omijać spraw związanych z polskimi źródłami niepokojów na terenach ukraińskich w okresie dwudziestolecia międzywojennego.
Korzystanie z doktryny Redaktora, Jerzego Giedroycia, który uważał (pod wpływem niewątpliwie opinii Adolfa Bocheńskiego), że niepodległa Ukraina jest podstawą polskiej polityki wschodniej, doprowadziło do sytuacji, gdzie wspieranie przez władze ukraińskie jawnie profaszystowskich organizacji jest przemilczane. Na polskiej polityce wschodniej mści się jawna i ukryta rusofobia, a także bezkrytyczne poleganie na jednostronnych opiniach i poglądach takich ludzi, jak Bohdan Osadczuk.
Wizja polsko-ukraińskiej przyjaźni jest nęcąca, pod warunkiem, że będzie ona oparta o rzetelne, pełne wyjaśnienie wszystkich spraw wspólnej historii i nie będzie przeciwstawiana Rosji. Bo to właśnie Rosja była, jest i będzie naszym najbliższym i najważniejszym partnerem wschodnim.
Polska polityka zagraniczna powinna podejmować problemy w sposób zgodny z naszym interesem narodowym. Dlatego też nie można pozwolić, aby sprawy takiej wagi, jak obiektywna prawda o wołyńskich zbrodniach były przez tyle lat przemilczane. Dotyczy to również polskiego Kościoła Katolickiego, który konsekwentnie nie porusza tematu udziału duchownych grekokatolickich w pogromach wołyńskich.


