11 kwietnia
Wizyta prezydenta Komorowskiego w Katyniu odbyła się, nic się nie rozbiło, wszyscy przeżyli – nawet prezydent Miedwiediew. Wbrew komentarzom z dwóch flank (bo dziś w Polsce non stop mamy jakieś „dwie flanki”) mówiących o tym, że wizyta była bądź to sukcesem, bądź porażką – uważam, że ciężko to stwierdzić. Jednocześnie sądzę, że ciężko w ogóle ocenić spotkanie polityków, które opierało się na złożeniu hołdu ofiarom katyńskim, a także dyskusji na temat pomnika w Smoleńsku.
Cóż tu oceniać – kto jak pochylił głowę, kto co powiedział? Głowę każdy pochyla po swojemu, a wszelkie przemowy podczas takich uroczystości są tendencyjne i poniekąd banalne. Patrzymy w przeszłość, a jednocześnie w przyszłość; dziękujemy prezydentowi Rosji, że w ogóle przyjechał; jesteśmy na drodze ku pojednaniu polsko-rosyjskiemu no i rzecz jasna jest to „droga prawdy”. Nihil novi.
Cóż oceniać – pomnik? Jury pomnikowe? Czy to ma jakiekolwiek znaczenie?
Co do pomników – ciekawostką okazały się ostatnie doniesienia w sprawie uczczenia „poległych” przed Pałacem Prezydenckim. 4-metrowe snopy światła mają okrasić chodnik na Krakowskim Przedmieściu. Podobno entuzjastką idei jest Marta Kaczyńska, choć właściwie więcej na ten temat powinien mieć do powiedzenia Jarkacz (jak nazwał ostatnio prezesa Paweł Poncyljusz). Wszakże to on przechadza się z PiS-owską obstawą po Krakowskim Przedmieściu w rocznicę śmierci brata, zamiast być przy jego grobie. Niemniej jednak pomysł „pomnika” niezwykle ciekawy (choć tego samego dnia, którego ogłoszono jego projekt – telewizyjny „straszak” Mariusz Błaszczak stwierdził, że to nie wystarczy! Chyba zapiszę się do fanklubu Błaszczaka). Jakby tu oszukać speców od zabytków, którzy nie pozwalają „modernizować” tego newralgicznego miejsca? „Stawiać nic nie będziemy, ale wywiercimy 96 otworów w chodniku i nieco podświetlimy!” – zdają się myśleć pomysłodawcy. Naród polski będzie zaś czcić każdego dnia ofiary katastrofy depcząc bezustannie ów pomnik podczas przechadzek na Plac Zamkowy, na lody i kebab. Good idea!
16 kwietnia
Platforma Obywatelska sprowadziła do kraju specjalistów do spraw kampanii wyborczych. Ogromny problem wynikający z niemożności wywieszenia swoich facjat okraszonych zgrabnym hasłem na ulicach uzmysłowił premierowi i jego ekipie, że trzeba zacząć myśleć nowymi kategoriami, zmienić optykę i zasięgnąć informacji ze „świata”.
Miło by było gdyby partia rządząca zajęła się również jakimiś reformami albo czymś w tym rodzaju. Mogli by chociaż poudawać przez chwilę. Póki co jako jedyne jej działanie jawi się troska o własną kampanię. Nie no, nie czepiam się…
Z cyklu „ciekawostka tygodnia”: Podobno ma dojść do zjednoczenia SLD i UP. Wszystkie te zjednoczenia, rozłamy, roszady, transfery na lewicy stały się już nieco nudne, niemniej jednak upartość liderów tej strony sceny politycznej jest godna podziwu. Biorąc pod uwagę miażdżące osiągnięcia takich politycznych gigantów jak PD, SDPl, niegdysiejszy LiD – wróżę nowej partii (która wg wstępnych informacji przyjąć ma nazwę Sojusz Ludzi Pracy) jak najbardziej świetlaną przyszłość, tj. być może uda się zmienić kierownictwo. Kraków też nie od razu zbudowano!


